poniedziałek, 13 października 2014

Czego nie mówić pracującym z domu?

Z dziwnych powodów, niektórzy mają problem ze zrozumieniem tego, że "praca z domu" nie jest równoznaczna z całodziennym lenistwem, spotykaniem się ze znajomymi, czy masą czasu na gotowanie, sprzątanie, zakupy i Bóg wie co jeszcze.

Wciąż spotykam osoby, które uważają, że praca z domu to praktycznie długoterminowy, pełnopłatny urlop. Dlaczego?




Od dwóch tygodni pracuję z domu. To znaczy, że punktualnie w południe muszę być w domu i się połączyć przez VPN z tym, co firmowe, zacząć robić to samo, co jeszcze miesiąc temu robiłam w biurze na Malcie - no i skończyć o 20. Non stop słyszę jednak te same irytujące teksty. Oto moje top 3 z nich.

* * *

1. "Pracujesz z domu? To świetnie, masz tyle czasu na sprzątanie, gotowanie i domowe spa!"

Pracuję w obsłudze klienta, marketingu, content managemencie i socjalu. Jak nie odpisuję na maila, to sprawdzam fanpage konkurencji na Facebooku, robię tłumaczenie tekstu i korektę oryginału, planuję newsletter i konkursy, a potem znowu zaglądam do skrzynki mailowej, bo na pewno coś się zjawiło.

To znaczy, że niestety nie mam czasu poświęcić godziny z tych ośmiu, które spędzam przy stole biurku by bawić się w perfekcyjną panią domu.

2. "Praca i studia? Masz szczęście, jak chcesz to możesz wyskoczyć na zajęcia!"

Tak, zdecydowanie, bo wszyscy u firmy-matki poczekają aż w 20 minut dotrę na zajęcia, posiedzę na nich półtorej godziny i w kolejne 20 wrócę... Bo przez te ponad dwie godziny wcale nie będę potrzebna w pracy, prawda?

3. "Możesz non stop siedzieć w piżamie!"

Kiedy ostatni raz siedząc w piżamie przez 8 godzin byłaś przez całe te osiem godzin skupiona i profesjonalna? Bo ja... Nigdy. Szykuję się do pracy w domu tak samo jak do pracy w biurze - no, może odrobinę krócej - a "bawienie się w biuro" naprawdę pomaga w skupieniu.

* * *

Pracujący z domu to dalej pracujący - chyba, że chce szybko przestać nim być, bo wtedy firma na pewno szybko zauważy i odpowiednio zadziała - a czas, który poświęca na pracę, jest czasem pracy, a nie czasem sprzątania, gotowania, robienia zakupów, chodzenia na wykłady czy załatwiania miliona innych prywatnych spraw - podobnie jak praca w biurze.

Proszę i apeluję do wszystkich tych, co mają to szczęście pracy w biurze - zrozumcie, że pracujecie tyle samo, co ja, tylko w innym miejscu. Skoro Wy nie macie czasu umyć kubka po herbacie i stoi taki przez tydzień w zlewie, to dlaczego ja mam mieć tego czasu pięć razy więcej?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Idźcie i wypowiadajcie się! Jeśli chcecie. Bo jak nie, to nie.