poniedziałek, 13 października 2014

Czego nie mówić pracującym z domu?

Z dziwnych powodów, niektórzy mają problem ze zrozumieniem tego, że "praca z domu" nie jest równoznaczna z całodziennym lenistwem, spotykaniem się ze znajomymi, czy masą czasu na gotowanie, sprzątanie, zakupy i Bóg wie co jeszcze.

Wciąż spotykam osoby, które uważają, że praca z domu to praktycznie długoterminowy, pełnopłatny urlop. Dlaczego?


środa, 3 września 2014

Nie jestem dobra w blogi

Mam jednego stałego czytelnika - i choć nie jest to moja Mama, bo moja Mama czasami nie do końca wie, co to hiperłącze w mailu, który ode mnie dostanie z dalekiej Malty, i po co w nie klikać, to musisz przyznać, że nie jest to sukces.

Napisałam przez równo rok dokładnie siedem postów - no, ten będzie ósmy - z czego cztery ujrzały już światło dzienne.

Nie jestem dobra w blogi.

czwartek, 31 października 2013

NaNoWriMo 2013.

Mając lat bodajże trzy i pół zorientowałam się, że ludzie komunikują się nie tylko mową, którą już wówczas dość dobrze opanowałam. Osiągnąwszy sędziwy wiek lat czterech postanowiłam zgłębić te znaki tajemne. Poszło dość szybko - prawie samodzielnie rozgryzłam skomplikowany szyfr i nagle, omijając etap literowania czy sylabizowania, przeczytałam numer "Świerszczyka".

środa, 18 września 2013

Dom wschodzącego słońca

Od mojego sprowadzenia się na Maltę miną niedługo trzy miesiące. Trzy miesiące od kiedy po raz ostatni NIE wyrwały mnie z błogiego snu dźwięki budowy z przeciwnej strony ulicy.

Codziennie o szóstej rano próbuję sama sobie wytłumaczyć, że ci ludzie są po prostu zatrudnieni. Że dostają zadanie do wykonania, że od tego ich pensja i utrzymanie zależy. Że to nie ich zła wola i nienawiść do mnie powoduje uruchomienie młotów pneumatycznych czy maszyn do cięcia cegieł w porze dnia, która według mnie kwalifikuje się jeszcze jako głęboka noc. Codziennie złorzeczę Bogu ducha winnym robotnikom, sile narodu maltańskiego, którzy w miejscu pracy się zjawiają punktualnie i entuzjastycznymi okrzykami witają wschodzące słońce i pobratymców, ubarwiając rozmową wczesnoporanną pracę.

Zabić to mało.

środa, 11 września 2013

Czas Bezczasu, czyli patch 5.4

Środowy poranek. Laptop otwieram jeszcze zanim w pełni otworzę oczy. Nim mózg skojarzy kalendarz z rzeczywistością, myszka już znalazła WoWa - niestety, logowanie jest nieskuteczne. Trwa reset serwerów, wgrywa się patch 5.4. Z nieco pasywno-agresywnym nastawieniem otwieram Twittera firmy-matki, ale oczywiście realnej pory otwarcia serwerów brak. “Jak będą, to powiemy”. No cóż, pozostaje trzymać kciuki, że pójdzie szybko, i czekać.


W międzyczasie czytam skrót zmian - dodano nowy obszar, Timeless Isle z milionami ciekawych questów i nowych przeciwników. Pojawi się nowy raid, w którym rozwiąże się oś fabularna z rewoltą przeciwko Przywódcy Hordy. Zmiany w mechanice gry pomijam, wyobrażając sobie te obiecane milijony złotych monet za nowe questy.

W końcu - dwunasta dwadzieścia. Gra działa. Czym prędzej loguję się na mojej jedynej postaci na 90. poziomie i lecę na wyspę. Oczami marzeń widzę te nieskażone wirtualnie ludzką ręką połacie terenu, te nowe potwory, które zabijam, ograbiając ich truchła ze złota i cennych przedmio-

“Release spirit”.

wtorek, 3 września 2013

Padało.

Wszyscy na tej Udającej Bardzo Ważne Państwo Wyspie powariowali.

Stoję sobie w pracy i zapuszczam korzenie w bezruchu godnym manekina. Jak to w Bardzo Drogim Sklepie, nie ma zbyt wielu klientów. Stoję, snuję się od regału do regału jak zjawa, wybierając tak ścieżkę, żeby słońce nie świeciło mi w oczy… A tu nagle - plot twist godny czołowych powieściopisarzy - słońce się chowa.

Są chmury.